Najnowsze wpisy


sie 26 2004 ....singing in the rain.....
Komentarze: 1

wczoraj bylam na imprezie u Diany i powiem, ze bylo baardzo milutko :) na poczatku zagubilismy sie z Bartkiem i nie moglismy odnzalezc Dianki domu! bladzilismy po jakis dziwnych uliczkach i polnych drogach przez ponad pol godziny! podczas poszukiwan zahaczylismy kilka razy o wystajace studzienki kanalizacyjne [bo droga byla w trakcie budowy] i uderzylismy zderzakiem w bardzo wysoki kraweznik :/ na szczescie tatus nic nie zauwazyl :P na miejscu byla juz moja ukochana Asia, jej kuzynka Ania, druga Asia, Diana oczywiscie i Ewa ktorej nie znalam i ktora wczoraj miala 19 urodziny  [happy birthday!!!] Bartek pojechal na spotkanie z Bosem, wiec zostalysmy same. Asia opowaiadala mi co sie dzialo na Helu jak wyjechalam i powiem, ze ehhhhh dzialo sie!! :D potem dolaczyl do na Krzys-znajomek z moje szkoly :) w zwiazku z jego przyjsciem Dianka poszla zrobic popcorn. nastepnie przyszla sliczna Karolinka, Witek ["Witek jest faaajny"], zakrecony Tomus i Laska [na wkrecika calkiem fajny] :DDD ah! i jeszcze Szymon ktorego nie znalam i nie poznalam w sumie....Krzys od razu upil sie swoim ohydnym winkiem, pfff i zaliczyl zgona :P wszyscy wypili po piwku czy cos, ja obalalam zoladkowa, laska zubrowke a potem znakomita wiekszosc weszla do hasz komory i zaczely sie nieziemskie jazdy....tego nie da sie opisac, to trzeba przezyc :D wszysycy swietnie sie bawili w naszej malej kliteczce a ja z Tomaszkiem poszlam na basen w nocy :) zaczal padac desz wiec T. wzial parasol i poszlismy....w stanie ostro wskazujacym na spozycie przeskoczylismy przez siatke owinienata drutem kolczastym [ktory skrzywdzil mnie w reke i porobil dziury w naszych spodniach] i poszlismy pod prysznic-z parasolem :D ogromnie balismy sie psa, ktory mogl gdzies tam sobie grasowac, wiec wrocilismy na droge :) [po tym jak wlamalismy sie rowno 2tyg temu do lunaparku, o 4 w nocy wolelismy uwazac na "groznego psa, ktory mogl nam odgryzc d..." :D ogolnie spacer byl bardzo milutki :) tanczylismy w deszczu i spiewalismy deszczowa piosenke "i'm singing in the rain....just singing in the rain...." a potem pobawilismy sie troche ze wszystkimi, po czym wyszlam z laska na fajeczke, a nawet kilka, juz sama nie pamietam.... :P i gadalismy sobie na zewnatrz i bylo calkiem spoko [na wkrecika calkiem fajnie] lol :D potem stwierdzilismy ze on tez, ale jego mama bardziej i scigalismy sie kto pierwszy dobiegnie do jedynego lozka i JA wygralam!! potem zwalilismy sie na to wielkie malzenskie loze i :) poszlismy w kime.... rano obudzilam sie wciaz na bani i jednoczesnie meczyl mnie kac killer-ogolnie z M. czulismy sie sponiewierani :D a Dianka stwierdzila, ze w pokoju gdzie spalismy smierdzi "żulem" pfff :P jak sie obudzilam to lezalam sama z Mackiem na lozku a pozniej okazalo sie ze spalo tam jeszcze kilka osob, lol :P  ogolnie wkreciki z Toamszkiem i Laska byly zajebiste :D ide spac bo jutro czeka mnie poranna impreza- oblewanie zdanej [ w koncu!!!] maturki mojego przyjaciela B. :D bye

montgomery : :
sie 26 2004 smutek
Komentarze: 0

jakos tak dziwnie sie czuje....mam ochote z kims pogadaac ale...nie mam z kim :/ wszyscy moi znajomkowie gdzies sie rozproszyli po swiecie! jakis czas temu postanowilam, ze juz nigdy tu nic nie napisze ale odczuwam jakas ogromna potrzebe napisania tej notki. a wszystko z powodu smierci mojego kolegi, Pawła. to straszne i niesprawiedliwe-tak mlode osoby nie powinny umierac...wczoraj znalazlam nasze zdjecia z podstawowki, takie usmiechniete obejmujace sie dzieciaczki...przypomnialo mi sie wspolne siedzenie w lawce, klotnia na mikolajki...takie luzne wspomnienia...ciezko mi pojac to co sie stalo, ciagle w to nie wierze, lapie sie na mysleniu, ze spotkam Go na boisku jak bedzie palil szluga z Wojtkiem.... nie wierze w to, ze juz Go nie ma wsrod nas....

montgomery : :
maj 11 2004 ....
Komentarze: 0

              

 

                   the end

 

montgomery : :
kwi 03 2004 ktos/kiedys/cos
Komentarze: 2

bezsennosc, oczy szeroko otwrte, przekrwione, podkrazone...wysuszone, spekane wargi, zmeczenie, strach, niepewnosc, bezsilnosc, smutek, rozpacz? szukanie pomocy, rozpaczliwe poszukiwanie zrozumienia, nicosc, nicosc, nicosc itd... i wciaz to samo i ciagle i ciagle to uczucie beznadziejnosci, nieistnienia, nie zyje, nie egzystuje i nic nie ma, nic na czym czlowiekowi zalezy, bliskosc?milosc?przywiazanie?zakochanie?-chwilowe zauroczenie i powrot do rutyny i codziennosc i to samo, te same twarze, te same usmiechy pelne pogardy, zazdrosc, zawisc, rzadza, chciwosc a za tym idzie obluda, klamstwo, bajer, szpan, obrzydliwosc i to samo, to samo...brak dorgi, brak klawisza >escape< nie ma miejsca gdzie mozna schronic sie przed samotnoscia....nie ma wyjscia? zawsze jest jakies wyjscie....

montgomery : :
mar 14 2004 na niby
Komentarze: 9

lubie ta zabawe, gre ktora toczymy ze soba, naprawde nie mam ochoty na jakies glebsze uczucia, chce zyc chwila dzisiejsza i nie myslec co bedzie jutro, czy nadal bedziemy razem, czy bedziemy sie smiali....to nie ma dla mnie wiekszego znaczenia w tej chwili... powiedzialam sobie, zadnych glebszych uczuc, zadnych wyznan, po prostu zabawa... tak wlasnie wybralam i tak chce i g... mnie obchodzi, ze niektorzy nie potrafia tego zrozumiec, ze uwazaja moj stosunek to tej calej 'milosci' za smieszny, lub powiedzialabym nawet prostacki. wiem, ze to nie jest milosc, jestem tego swiadoma, ale nie mam sily i jakos specjanie ochoty, zeby narazie to zmieniac, zeby bylo inaczej. tak jest latwiej, bezpieczniej, on nie moze mnie skrzywdzic, bo niby jak? odejdzie- co z tego? trudno. tak jest mi latwiej, nie mowie, ze lepiej, bo czesto z zazdroscia spogladam na ludzi ktorzy sa ze soba juz dlugo i naprawde cos do siebie czuja... ja nawet nie wyobrazam sobie, zeby bylo miedzy nami inaczej, zeby uczucia byly prawdziwe a nie udawane...

montgomery : :